czwartek, 25 października 2012

[103] http://www.shimoonna.blogspot.com/

Zaczęłam oceniać już dawno, ale Internet skutecznie uniemożliwiał mi dokończenie i przede wszystkim opublikwoanie oceny. Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Zapraszam: Shimoonna


Pierwsze wrażenie
Tradycyjnie już zacznę od adresu, który nic mi nie mówi. Shimona to - z tego, co kojarzę - jakieś imię, ale głowy nie dam. Jednak Twój adres brzmi Shimoonna i jest dla mnie niezłą zagwozdką. Myślę, że odpowiedź znajdę gdzieś na blogu. Na pewno adres jest po japońsku, chińsku lub w innym azjatyckim języku. 
Wchodzę sobie na Twojego bloga, a tu z nagłówka patrzy na mnie Itachi. O ironio, ostatnio zaczęłam się do niego przekonywać, chociaż na ogół nie przepadam za klanem Uchiha.
Belka "W świecie, gdzie zaufanie to słabość" sugeruje mi, że klimat opowiadania będzie iście Itasiowy. Znaczy się - dołujący, bo starszego Uchihę zawsze odbierałam jako niesamowitego pesymistę. Szablon przywodzi mi na myśl stare czasy z Onetu, jest taki prosty i standardowy. 8/10

Szata graficzna
Nie za bardzo jest o czym pisać. Prosty nagłówek z Itachim oraz jego - z lekka przerażającym - Sharinganem, przechodzi w czarne tło wewnętrzne. Zewnętrzne natomiast jest białe, tak samo, jak litery.  Po prawej ramki z dodatkami, po lewej tekst główny. Czcionka troszeczkę za mała, przy dłuższych rozdziałach może być to męczące. Po prawej ramki, układ dwukolumnowy.
Poza tym, to tak naprawdę nic więcej nie ma. Może to i dobrze, ale nie mogę wyzbyć się wrażenia, że tu zbyt pusto. 7/10

Treść
a)Fabuła 
Przeczytałam prolog oraz pierwsze trzynaście rozdziałów.
Wszystko zaczyna się od tego, że ktoś zabił Sinobiego Gashira, który miał odebrać purutonium-239. Podejrzana jest - a jakże - Sakura. Kabuto szantażem zmusza ją do podjęcia zadania. Kunoichi ma dotrzeć do Lidera Akatsuki i dowiedzieć się, kto zabił Gashira, a przy okazji udowodnić, że to nie była ona. Na początku trenuje z Ibikim, któremu - a jakże - wyznaje miłość. Wszystko pali na panewce, Sakura robi się jeszcze bardziej opieszała niż wcześniej. Jakby to w ogóle było możliwe. Po zakończonym treningu opuszcza Kiri i przenosi się do Chmury. Tam zajmuje się zleceniem, które dostała. Dociera do Itachiego, który budzi w niej sprzeczne uczucia. Kontaktuje się z Suigetsu i po pewnym czasie postanawia wypełnić zadanie, którego się podjęła. Oczywiście okazuje się, że przeliczyła swoje możliwości, a Samui oraz Darui nie żyją. Wychodzi cało z opresji, a jakże. Spotyka się z Itachim, oczywiście wszystko kończy się w łóżku. Następnego dnia opuszcza wioskę.
To tak pokrótce omówiona Twoja historia. Widzisz pewną zależność? Strasznie szybko lecisz z wątkami. Ledwo wczułam się w historię z Ibikim, a tu Sakura przenosi się już do Chmury. Potem znowu - zaczęłaś wątek z Uchihą i - zanim na dobre się rozwinął - kunoichi już pędzi dalej. Można się w tym wszystkim pogubić, a Ty sporo na tym tracisz. Nie dbasz o szczegółowość fabuły, jest zbyt ogólnikowa. Lecisz na łeb na szyję z wydarzeniami, omawiając je po łebkach. To moje jedyne i podstawowe zastrzeżenie. Gdyby nie to, byłabym zadowolona i usatysfakcjonowana. Nie mam o czym więcej pisać, bo nie uraczyłaś mnie zbyt dokładnymi opisami wydarzeń. 6/10

b)Umiejętność przedstawienia świata
Nie wiem od czego zacząć. Świata prawie nie przedstawiasz. Jako punkt odniesienia użyłaś Wielkiej Wojny. Ona tam sobie jest, jest sobie świat po tej wojnie i... Nic. Kompletnie się do niej ustosunkowujesz. Opisujesz jedynie świat po tym, co zaszło. Dość skromnie zresztą. Niewiele wiem o większości wiosek, tak samo, jak i o realiach obecnego życia. Żelazna zasada, której się trzymasz to fakt, iż obecnie największą wartością jest pieniądz, ponieważ ludzie chcą odbudować wioski. Poza tym, to nawet nie wiem, jak wyglądają te wioski, pomijając to, że są w ruinie. Teoretycznie w ff nie wymaga się jakiegoś wielkiego wkładu w kreowanie świata, ale Ty po prostu to olałaś. Niby pomysł masz, ale osobiście bym nad tym troszkę posiedziała i uzupełniła informacje, bo jest za dużo luk i niejasności. Co chwilę zadawałam sobie pytanie: Jak? czemu? Ale skąd? 2/5

c)Umiejętność przedstawienia bohaterów
W przypadku głównych bohaterów trzymasz się kanonu, natomiast troszkę pozmieniałaś bohaterów drugoplanowych czy też epizodycznych.
Sakury nigdy nie lubiłam, ale Ty wykreowałaś ją w taki sposób, że zaczęłam się do niej przekonywać. Jest twarda - tak jak w mandze. Jest także wytrwała i ciężko trenuje. Połączyłaś te cechy w taki sposób, że wyszła kombinacja (prawie) idealna - nie jest to wierna kopia Sakury z Naruto, ale inna, według mnie - trochę lepsza. Mam tylko jedno zastrzeżenie - jest w niej za dużo sprzeczności. Trochę za dużo wszystkiego, napchałaś w nią mnóstwo cech, które wcale się ze sobą nie łączą.
Itachi. Ach, Itachi, ty mój biedaku! Czemuś zrobiła z niego takiego potulnego faceta? Tak jak z Sakury jestem zadowolona, bo w końcu ktoś podjął się nadania jej trochę innej formy, tak Uchiha jest moją osobistą tragedią. Dobrze, może przesadzam. Zrobiłaś z niego jednak wręcz romantycznego mężczyznę, prawie zapominając o jego przeszłości. Czytając czułam, że to jest strasznie naciągane. Nie bierzesz pod uwagę tego, że jest seryjnym zabójcą, zniszczył swój klan itd. KOMPLETNIE. Najbardziej zaskoczyła mnie sytuacja z Sasuke - przecież to jest nie do pomyślenia, żeby ten chłopak mu wybaczył, po prostu - nie. To jest moje podstawowe zastrzeżenie do Uchihy. Osobiście bym się zastanowiłam nad dopracowaniem jego przeszłości i ustosunkowaniem się do niej.
Kabuto - och, jak ja drania nie lubię. W Twoim opowiadaniu też, także mogę napisać, że trzymasz się mangi. Niewiele wniosłaś do tej postaci, jest prawie taki sam, jak w serii.
Suigetsu - szanowny plotkarz, który załatwia różne informacje dla Sakury. Łasy na pieniądze. W sumie, to całkiem do niego pasuje, więc nie mam większych zastrzeżeń.
Hidan - nie mogę sobie odmówić opisania tej postaci. Jest moim ulubionym bohaterem w Naruto i nie potrafię się pogodzić z tym, jak powierzchownie go potraktowałaś. To psychol, ale w gruncie rzeczy, wszystko, co robił, robił w imię swojej religii. Ty natomiast zrobiłaś z niego brutala, nawet nie psychola, do którego roli pasuje jak ulał.
Podsumowując, oprócz Sakury, żaden bohater mnie nie przekonał. Ach, zapomniałabym o Naruto-samobójcy. Nadal nie mogę w to uwierzyć. 3/5

d)Umiejętność tworzenia dialogów i opisów
Zacznę od dialogów, z którym raczej biednie. Do dziewiątego rozdziału właściwie nie zapisujesz not odautorskich. Przez to rozmowy bohaterów nie przekazują żadnych emocji i wnoszą zdecydowanie mniej, niżby mogły. Brak jakichkolwiek informacji o tym, jak zachowują się osoby rozmawiające i jak wypowiadają dane zdania  sprawiają, że dialogi są puste i beznamiętne. Trudno mi było wyobrazić sobie te sytuacje i gdyby nie to, że raczyłaś mnie opisami, prawdopodobnie w ogóle nie potrafiłabym tego zrobić. Dopiero w dziewiątym rozdziale zaczynasz swobodniej operować notami odautorskimi. W końcu! Nie zauważyłam błędów w zapisie, dlatego zastanawia mnie, czemu wcześniej od nich stroniłaś.
Jeśli chodzi o opisy, to masz do tego smykałkę. Dzięki nim mogę poczuć klimat opowiadania.  Nadrobiłabyś tym te spore braki w dialogach. Właśnie - nadrobiłabyś. Jest ich tak mało, że aż czasami zastanawiam się, czy Ci przypadkiem czegoś edytor tekstu nie zjadł. Znam serię, więc wygląd bohaterów nie jest mi potrzebny, tak jak pewnie i innym czytelnikom, ale mogłabyś czasami pokusić się o coś "ponad program". To znaczy, napisać coś więcej niż tylko króciutką charakterystykę wyglądu/charakteru przy wprowadzeniu nowe postaci, tudzież wątku.
Piszesz - jeśli mogę to tak ująć - zgrabnie. Z pewnością robisz to umiejętnie, więc nie mam do czego się przyczepić, pomijając to, co wytknęłam wyżej. 6/10

e)Dodatkowe atuty
To z pewnością Twoja umiejętność tworzenia odpowiedniego nastroju. Opowiadanie ma klimat wojskowy - i to jest chyba najlepsze określenie. Kolejnym atutem jest to, że w końcu ktoś przekonał mnie do postaci Sakury. Aż niedobrze mi się robiło, kiedy czytałam te wszystkie twory, w których Sakura jest słodką idiotką, przez co znielubiłam ją także w serii. 3/5

f)Spójność całości
Sama nie zauważyłam uchybień od serii ani nie dopatrzyłam się baboli literackich w opowiadaniu. Wyostrzyłaś charakter Sakury, załagodziłaś trochę Itachiego. Oczywiście zmieniłaś charakter niektórych postaci, dostosowując je do swoich potrzeb, ale zawsze zachowywałaś główne cechy bohaterów. Wszystko na tip-top. Nie ruszyłaś ciągłości mangi, tylko zrobiłaś alternatywną wersję, w której raczej ciężko o tego typu potknięcia. 14/15

Moim podstawowym zastrzeżeniem jest Twoja ogólnikowość - nie dbasz o szczegóły. Ani w opisach, ani w fabule, a nawet zdarza Ci się lekceważąco podchodzić do postaci. Troszeczkę bym   nad tym popracowała. 30/50

Błędy

Prolog
Było wcześniej, więc zapalił papierosa. - Albo Był wcześniej, więc zapalił papierosa, albo Było wcześnie, więc zapalił papierosa.

sięgające do ramion ciemno zielone włosy. - Ciemnozielone łącznie. Kiedy chcemy podać jakiś odcień czegoś czy po prostu mamy na myśli jeden kolor, ale składa się on z dwóch członów, zapisujemy go łącznie. Nigdy oddzielnie. W przypadku zestawienie dwóch kolorów, na przykład biało-czerwona flaga, używamy myślnika.

Było zabawnie na początku, ale teraz… - przed ale zawsze stawiamy przecinek.

1.
Jak jednym machnięciem pędzla rysuje smoka i przyzywa go, by odlecieć. - przecinek.

Sakura zamknęłam oczy i pod jej powiekami - literówka, zamknęła.

Podciągnęła okiennice, zawsze przymkniętą, ale nigdy niezamkniętą na haczyk, i przeniosła ciężar ciała ku oknu. - literówka, chodzi Ci o jedną okiennicę, więc powinno być "e" z ogonkiem.

3
Mimo dzielących je lat, całkiem dobrze się dogadywały w przeszłości, a Sakura zajęła się szesnasto letnią Hyuugą, - przecinek przed całkiem, to "się" lepiej brzmiałoby po czasowniku. Szesnastoletnią łącznie.

- Dużo trenowałaś by odkryś w sobie moc władania trzecim żywiołem chakry – suiton. - Literówka, odkryć.

4.
Spędzam mnóstwo czasu w podziemiach, co wywołuje we mnie klaustrofobie. - Przecinek przed co. Masz na myśli jedną chorobę, więc powinno być klaustrofobię.

Chcę by wiedział, że osoba, którą się stałam, była lepsza ni ta stworzona przez Dźwięk. - Literówka, niż.

W czwartek po południu, po bardzo gwałtownej wymianie zdań, wybiegam z groty, z kukiem zatrzaskując za sobą drzwi. - Literówka, z hukiem.

5.
Kiedy stąd wracaliśmy, nie byłaś zaprogramowanym automatem - Zdania składniowe ZAWSZE oddzielamy przecinkiem, pamiętaj.

- Przez ostatnie cztery lata, nie licząc ostatnich dziewiętnastu miesięcy, stałaś się jedną z najgroźniejszych zabójców na zlecenie, którzy stąpali po Kraju Ognia, czyż nie? - Wtrącenia także oddzielamy przecinkiem, przed "którzy" także by się przydał.

Pragnę, by ktoś widział we mnie kobietę. Pragnę, abyś to ty widział we mnie kobietę. Nie jestem mężczyzną ubranym za kobietę. -Jeśli już, to przebranym za kobietę.

6
- A kto powiedział, że pracuję dla Taki, Sakura-chan. - Przecinek po "Taki".

W tej surowej, dzikiem krainie pożywienia  było niewiele. - Literówka, dzikiej.

Kiedy było bezchmurnie, pokazywał jej największe konstelacje na niebie: Wielki Wóz, Kasjopeja, Orion. - Znowu kłaniają się zdania składniowe.

wschód czerwono fioletowego słońca. - Pisałam wcześniej o regule zapisu takich związków. Czerwono-fioletowego.

Nagle usłyszała daleki ryk jelenia na wzgórzu powyżej. Później zobaczyli go, prowadzącego grupkę łani i młodych. - Błąd logiczny. Ibiki spał, a Sakura się obudziła i usłyszała jelenia. Sama. Zobaczyli go już razem. Kiedy Ibiki się obudził?

- Nie możesz też wejść od środka, bo możesz zostać rozpoznana. - Zawsze stawiamy przecinek przed bo.


Poczuła w ustach smak wojny, jeszcze zanim weszli na tereny cmentarza. Szli powoli drogą. Malutka kamienna chatka nie miała dachu, a jej ściany porastał gęsty bluszcz. Cmentarz zapełniały kamienne nagrobki. Większość była stara, z napisami zatartymi przez wiatr i deszcz ale było też sporo nowych grobów. - Pogubiłam się. Dziewczyna wchodzi na cmentarz i nagle niewiadomoskąd i niewiadomojak wyskakuje tam jakaś chatka. Potem z chatki znów przerzucasz się na cmentarz i nagrobki. Skąd ta chatka, dlaczego tam jest, po co?

 Ta miłość była zbudowana na potrzebie bliskości po tym, co wydarzyło się w Liściu. - Przecinek przed co.

Odwrócił się i zobaczył Sakure. - Sakurę. 

7.

- Oficjalnie nie jest członkiem żadnej organizacji, choć ma powiązania z Akatsuki, do którego kiedyś należał - przecinek przed "do którego".

- Itachi stale się przemieszcza, ale ma stałe lokum w Deszczu i Mgle. - Po pierwsze: przecinek przed "ale". P drugie: powtórzenie słowa "stale". Możesz je w pierwszym przypadku zastąpić takim wyrazem jak "ciągle".

 na pewno widziałaś ją kiedyś w czasie wielkiego sojuszy pięciu krajów Shinobi. - Literówka, sojuszu.

Według światków jest sama. - Światków? A nie świadków przypadkiem? Chyba, że chodzi Ci o małe światy. 

by śledzić poczynania Madary i chronić przed nim Konohe. - Konohę.

 Na prawej ręce miała urządzenie do wystrzeliwania zatrutych senbon, w lewej trzymała katane. Trzymała jedną, więc katanę. 

8.

Mężczyzna w czarnym, zapinanym na guziki swetrze podniósł głowę i spojrzał na Sakure poczym rozsunął wiszącą za nim fioletową zasłonę i rzucił w ciemność z tyłu kilka niezrozumiałych słów. - Przecinek przed zapinanym. Jedną Sakurę, więc ę na końcu. Po czym oddzielnie.

Omoi, gdy tylko zobaczył Sakure przez moment wydawał się zaskoczony, ale zaraz pojawiła się irytacja. - Przecinek przed gdy. Sakurę.

Materac był nierówny, sprężysty i skrzypiały. - Literówka, skrzypiał.

Było coś w tym człowieku – i w jego reakcji na niego – co wytrąciło ją z równowagi. - Chyba w jej reakcji.

9.
Shinobi oderwał parę desek i weszli do środka, barykadując otwór tymi 
samymi kawałkami drewna, odcinając dopływ światła i dźwięki z zewnątrz. - Przecinki.


- Zabijamy ludzi, bo jest na ty popyt. W tych czasach, kiedy jesteś shinobi praktycznie nie masz wyboru, jeśli chcesz przeżyć. - Przecinki.

10.
- Byłam u Karui, bo musiałam cię jeszcze sprawdzić. - Przecinek przed BO stawiamy ZAWSZE.

Kobieta, która ich przywitała, zaprowadziła ich do prywatnego pokoju. - Zdania składniowe oddzielamy przecinkiem.

Sakura odparła, że z pewnością może ich sobie wyobrazić i że zajmuję się tym, co aktualnie się nawinie. - Zajmuje się. W formie trzecioosobowej.

11
Jeśli jednak zmienili plany, ważna staję się Samui, bo o ile znam umiejętności Darui’ego to Samui pozostaje dla mnie tajemnicą. - Przecinek, oraz literówka. Staje się.

skoczyła na przeciwległą ścianę i znów użyła chakry, by nie spać w dół. - Literówka, spaść.

Na końcu trzy metrowego pomieszczenia, w którym się znalazła, były tylko jedne drzwi. - Trzymetrowego. Zdania składniowe.

uderzyła pierwszego z nich w twarz, co spowodowało pęknięcie czaszki przeciwnika. - Przecinek.

 Walka z tyloma shinobi wydawała się bez sensu, chociaż brała pod uwagę tę możliwość. - Przecinek.

12
akcja została przeprowadzona nie przez jednego shinobi, ale przez grupę - Przecinek przed ale.

Dopiero teraz, po dwugodzinnej drzemce, poziom adrenaliny w jej krwi zaczął opadać - Wtrącenia oddzielamy przecinkami.

Poprzednim razem, gdy tu była, miała na sobie elegancki strój kunoichi. - Przecinek przed gdy. Zdania składniowe.

- Dzisiaj nic nie wydaję mi się zabawne.  - Wydaje mi się.

Tu, wśród tych biednych mieszkańców Chmury, czuł się jak ryba w wodzie. - Wtrącenia oddzielamy przecinkami.

Mam wrażenie, że nic, co znajduje się w tym mieszkaniu nie ma dla niego żadnego znaczenia. - Przecinek przed co.

Na lewym barku, z przodu i z tyłu, widnieje okrągły ślad i nieregularnych krawędziach. - O nieregularnych krawędziach. 8/10

Indywidualizm
O, tu z pewnością zapunktujesz. Co prawda na ogół nie czytam paringów z Sakurą - wspomniałam już, że osobiście nie lubię tej bohaterki - ale mimo wszystko orientuje się, w jakim kierunku podążają takie historie. Twoja idzie w zupełnie przeciwnym i nie robi z Sakury słodkiej idiotki. Chociaż te stylizowane na twardą sztukę też można spotkać, to Twoje coś w sobie ma. Może po prostu jest napisane wiarygodnie? Do tego stopnia, że zaczęłam się do niej przekonywać! 4/5

Opis Autora
Na blogu z początku nie znalazłam, więc zajrzałam na stronę bloggera. Masz tam podanych kilka informacji. Zaczęłam od klipu audio i okazuje się, że to odnośnik to piosenki Dir En Grey - swego czasu miałam bzika na ich punkcie! Uzupełniłaś też rubrykę zainteresowania - dość przewidywalne, bo pojawia się manga, anime, dramy, film i muzyka. Nowością jest dla mnie mitologia japońska (rzadko się to spotyka) oraz grafika rastrowa. Samo pojęcie kojarzę jak przez mgłę, ale mimo wszystko zaciekawiłaś mnie. Poza tym, kilka ulubionych książek i filmów - w przypadku autora opowiadania to bardzo pomocne, bo wiem, jaki masz gust literacki i na czym - mniej lub bardziej - się wzorujesz. 
Potem poszukałam trochę dokładniej i okazało się, że bardzo podobny opis zamieściłaś w "O blogu". Straszna ze mnie gapa. Wszystkie informacje, których szukałam, zawarłaś i tu, i tam, więc nie będę się powtarzać. Na podstronie ujęłaś to jednak w ładniejszy sposób. 3/3

Dodatki
Linki do ocenialni na pierwszym miejscu. Potem natykam się na ramkę z blogami, które czytasz. Jak zwykle jest także spis rozdziałów, a w związku z tym, nie bardzo wiem, co tu robi archiwum. Tak jakby jest tylko po to, żeby było. I cóż mi po tym? Masz też wpis O blogu, o którym wspomniałam wcześniej. Wytłumaczyłaś mi nazwę bloga. Nie pomyślałam o tym, że to po prostu zlepek dwóch słów. Jest też trochę słów na wstęp i delikatny zarys głównych bohaterów. Minimalizm, minimalizm wszędzie. Ale w tym wypadku to akurat dobrze. Dodatki na tym się kończą.  4/5

Punkty dodatkowe
Trochę się zastanawiałam, ale obiektywnie patrząc, to należy Ci się za ciekawy pomysł. 1/3

Podsumowanie
Kurczę, z Twoim opowiadaniem to jest taki problem, że z jednej strony jest dobre, a z drugiej wymaga trochę pracy. Masz ciekawy pomysł, który wiesz jak zrealizować, tylko nie do końca umiejętnie to robisz. Moim zdaniem, powinnaś dopracować szczegóły, zarówno fabuły, jak i bohaterów czy świata przedstawionego. Rozdziały bardziej przypominają mi ogólny zarys tego, co będzie, aniżeli prawdziwe rozdziały. To tyle z mojej strony.

Łącznie zdobyłaś 65 punktów, co daje Ci ocenę dobrą. Moim zdaniem, w pełni zasłużoną. Gratuluję! I przepraszam za tak długi czas oczekiwania.

poniedziałek, 8 października 2012

[102] http://hermiones-diary.blogspot.com

Aj, aj, zabieram się do oceny i zabieram, ale dopiero teraz się zmobilizowałam.

Pierwsze wrażenie: 9/10
Po adresie od razu idzie poznać, w którą stronę sprowadza się ocena bloga - po pierwsze, opowiadanie. Po drugie, potterowskie. Platine się bardzo cieszy, bo dawno Pottera w rękach nie miała, co graniczy z grzechem, a z opowiadaniem potterowskim nie miała do czynienia od zamierzchłych czasów. Hermiona to moja ulubiona żeńska postać tej serii - zaraz po siostrach Black, więc cieszę się tym bardziej. Napis w belce bardzo mi się podoba, przywołuje wspomnienia z Onetu, gdzie cytaty były na porządku dziennym. Blogspot nie daje takiej swobody, bo jest dość ograniczony limit znaków, ale, jak widać, idzie mimo to znaleźć coś odpowiedniego. Jako że ostatnimi czasy pałam do języka angielskiego coraz większą sympatią - głównie dlatego, że potrafię już samodzielnie tłumaczyć piosenki - tym razem nie będę aż tak bardzo wyrzucać akurat tej sprawy. Na blogu jest dość ciemno i ponuro, co może sprawiać wrażenie przytłoczenia...

Grafika: 8/10
Czarno-szaro-biały szablon rodem jak z Onetu. Grzechem wręcz jest nie wykorzystywać możliwości graficznych Blogspota, rozumiem jednak, że nie każdemu takie "bajery" odpowiadają.
Tło pod wpisami i w lewej kolumnie jest nieskazitelnie czarne. Dobry to podkład pod teksty większego formatu - przy których oczy niemożliwie się męczą. Niewiele jaśniejsze jest tło zewnętrzne. Mimo to nie zlewają się ze sobą.
Kolumny oddziela cieniutka, jasna linia - przynajmniej taka wydaje się na ciemnym tle - i taka sama widnieje pomiędzy nagłówkiem a resztą bloga.
Nagłówek jest starannie wykonany. Przez chwilę nawet bawiłam się w wyszukiwanie na nim kolejnych twarzy Dracona i Hermiony - których jest, co prawda, że tak powiem od groma. Co mi się szczególnie podoba - każdy fragment ma inną przezroczystość. Twarze nie zlewają się ze sobą, nie tworzą jednolitej papki, swoistego kolażu. Po prostu znajdują się obok siebie, tworząc każdy dla siebie osobny fragment.
Może nie jestem zachwycona, ale podoba mi się.

Treść: 37/55
a) Początkowo kompletnie nie mogłam się do tego opowiadania przekonać. Zaczęłaś z grubej rury - już w pierwszym czy drugim rozdziale wyznałaś wielką, choć nie do końca ujawnioną miłość Hermiony do Dracona. Już chciałam rzucić się na Ciebie z pięściami, bo odebrałaś temu parringowi nutkę subtelności i ten moment pierwszego zauroczenia, ale postanowiłam się opanować. Czy się zawiodłam? Nie, tego powiedzieć nie mogę. Wprowadzony w idealnym momencie motyw Azalii podgrzał atmosferę i zaciekawił mnie. Zastanawia mnie, po co Dumbledore'owi eliksir nieśmiertelności i skąd może wiedzieć, że nie starczy mu życia na misję, którą ma do wykonania. W końcu "Nie znasz dnia ani godziny", prawda? A on się zachowuje jakby dokładnie datę swojej śmierci znał.
Wydaje mi się, że naszej parce za dobrze się od początku powodzi. Czy to nie dziwne, że sześć lat się nienawidzili, a nagle w jednym momencie zostali oboje trafieni tą samą kupidynową strzałą?
Ach, zapomniałabym wspomnieć o pewnym szczególe, który mnie strasznie z początku irytował. Te pourywane wątki. Pisałaś fragmentami (w pewnym momencie ten nawyk zaczął zanikać). W jednej chwili bohaterowie byli tu, w drugiej tam. Brakowało swoistej ciągłości wydarzeń, powoli zaczynałam się gubić. Rozumiem, że chciałaś pisać tylko o tym, co najistotniejsze, ale takie przerzuty najlepiej stosować tylko pomiędzy poszczególnymi rozdziałami, nie kilkakrotnie w jednym wpisie. 6/10
b)  Od początku próbowałam umiejscowić Twoją historię w czasie. "Który rok?" myślałam, sporządzając notatki. Dumbledore żyje - czyli nie ostatni, zwłaszcza, że są jeszcze w szkole. Bliźniaki Weasley jeszcze w szkole - czyli nie szósty. Z drugiej strony, jest już Slughorn. Na szczęście, jakby to powiedział Hagrid "Platine jest zmyślna, cholibka!" (inspirowane ekranizacją części czwartej). Kanon poszedł w last, proszę państwa!
Hogwart, jak to Hogwart. Wspaniałe, magiczne miejsce, w którym każdy chciałby się znaleźć. I akurat tutaj nie odbiegasz od rysopisu, który stworzyła Rowling. Ubawiły mnie fragmenty o schodach - żartownisiach. Chyba akurat to w tej szkole lubię najbardziej.
Właściwie poza Hogwartem świata magicznego nie poznajemy dużo, co najwyżej dom Hermiony w świecie mugolskim.
I coś, czego MUSIAŁAM się przyczepić, bo jestem w tym przypadku perfekcjonistką. Wejściem do Pokoju Wspólnego Slytherinu była ściana. Z niej wyławiały się drzwi. Z Twojego opisu wywnioskowałam, że już były widoczne. No to sobie pobiadoliłam. 5/5
c) Muszę przyznać, że jeśli chodzi o bohaterów, jesteś niesamowicie konsekwentna. Jak już robisz po swojemu, to wszystkich. Hermiona strasznie mi się nie podobała, przynajmniej na początku. Z biegiem czasu coraz bardziej zaczęła przypominać tę oryginalną, bliską memu sercu. W pierwszych rozdziałach wydawała mi  się taka płytka, żeby nie powiedzieć pusta. Tylko Malfoy, jego oczy, włosy, jaki to on idealny i perfekcyjny. Może byłam przemęczona, ale nie spodobało mi się to.
Jednak, jak już wspomniałam, Hermiona zbliża się do ideału. Poświęca się nauce, nie myśli tylko o tych wspaniałych lazurowych oczach, jest twardą, odpowiedzialną kobietą. Za to kompletnie nie odpowiada mi postać zniewieściałego Malfoy'a. Nie tak zachowuje się człowiek, któremu powierzono zabicie dyrektora najważniejszego ośrodka w magicznym Londynie.
Stworzyłaś te postaci na nowo, dodając im nowych cech. Efekt może nie zachwyca, przynajmniej mnie, zakochanej w oryginale, ale pomaga przy tworzeniu historii. Wiernie odwzorowujesz bohaterów w opisach. 3/5
d)  Dialogi tworzyć całkiem sprawnie, nie masz jakichś specjalnie okropnych błędów, które utrudniałyby wypowiedzi. Czasami tylko, gdy czytałam, czułam się nieco oficjalnie, ale wkrótce ta tendencja zanikła. opisy są dość obszerne i szczegółowe. Nie mam im nic do zarzucenia, oprócz charakterystycznych powtórzeń, którymi zajmę w się w kolejnym punkcie.  8/10
e) Atutem tej historii jest na pewno jej wartka akcja, która jednak nie urywa po drodze ani głowy, ani żadnych znaczących kończyn po drodze. Również wątek z tajemniczą rośliną jest bardzo ciekawy.4/5
f)Wkradł się jednak tu dość znaczny błąd logiczny. W rozdziale piętnastym napisałaś:

"- Roślina ta jest bardzo niebezpieczna. Potrafi omamić nawet najmądrzejszego człowieka. A wszystko za sprawą jej uroku. Śnieżyca Beliara wyglądem przypomina lilię wodną, jednak w ciemnościach jej płatki świecą na zielono - Hermiona notowała gorączkowo każde słowo profesor Sprout. Przecież każda informacja może im się kiedyś przydać. - Z wnętrza rośliny zawsze wydobywa się przyjemny zapach. W ten sposób Śnieżyca hipnotyzuje ofiarę, ażeby następnie móc ją zabić. Występuje najczęściej w gęstych lasach górskich, choć osobiście nie znam człowieka, który kiedykolwiek by ją znalazł. A szukało wielu! Niektórzy bardzo zdolni czarodzieje są w stanie sprostać jej urokowi. A to niezwykle przydatna umiejętność, gdyż Śnieżyca Beliara w połączeniu z innymi składnikami może dać efekt podobny do Kamienia Filozofów. Jej zdecydowanie silniejszą i jeszcze bardziej niebezpieczną odmianą jest Azalia Sonusa."
Skąd możesz wiedzieć, że niektórzy czarodzieje są w stanie oprzeć się jej wpływom, skoro nikt jej nigdy nie znalazł i nie wypróbował? Podobnie, nie możesz znać wyglądu i właściwości czegoś, co nie jest odkryte. Gdybym Ci teraz napisała, że istnieje coś takiego jak Uniuniokton, którego nikt nie znalazł, skąd możesz wiedzieć, czy nie jest lekarstwem na raka?
Poza tym wspomniana już wcześniej zniewieściałość pewnej części męskiego grona Hogwartu trochę uraziła moje ego. Czyli nic, czym musiałabyś się, Autorko, przejmować. 11/15

Błędy: 11/15
Może rozdział piąty, dwunasty i piętnasty, a na dokładkę jeszcze siedemnasty.
dwunasty:
"- Nic takiego - uśmiechnęła się" - komentarz po myślniku nie ma nic wspólnego ze sposobem wypowiadania tekstu. wstawiamy kropkę i uzupełnienie zaczynamy wielką literą.

piętnasty:
"Panno Granger"
"panno Granger"
"panno Granger"
"panno Granger."
"panno Granger"
"panno Granger"
"panno Granger"
"panno Granger"
Spójrz tylko, ile w tym fragmencie jest powtórzeń jednego zwrotu. Wiem, że nauczyciele w Hogwarcie mieli do niego słabość, ale we wszystkim trzeba znać umiar.
"Szła powoli korytarzami Hogwartu, nie wiedząc, gdzie się udać. Wiele dzieje się" - Trochę się miotasz w czasach. "dzieje" zamień na "działo"

Nie musisz do każdej wypowiedzi dopisywać: powiedział, krzyknął, dopowiedział... To jest zbędne.

siedemnasty:
"Harry, co Ci jest?" - Zaimki osobowe wielką literą zaczynamy tylko w listach. Przedobrzyłaś.
"Dokładnie o 11:00" - W tekście staraj się raczej zapisywać liczby słownie.

Ach, zapomniałam napisać, w  rozdziale piątym nic nie znalazłam. Nie potrafię szukać błędów.
Przy wstępnym czytaniu zauważyłam niewielkie problemy z interpunkcją, ale jak się czegoś szuka, to zawsze to coś znika.

Indywidualizm: 3/5
 Trudno jest być oryginalnym w temacie tak popularnym, jak ten. Tobie udało się wprowadzić nowy wątek. Trochę jednak nakręciłaś, zwłaszcza w postaciach. Rozumiem, że chciałaś je trochę przestawić dla własnych korzyści, zostawiając tylko kilka wspólnych cech.

Opis Autora: 3/3
Jest, może nie szczególnie wyczerpujący, napisany charakterystycznie, bo tylko przy użyciu określających Cię przymiotników.

Dodatki: 5/5
Dobrze wyposażone menu, statystyka i niedawno dodana ankieta. Wszystko, co jest potrzebne przy blogowym opowiadaniu. I ten cudowny kursor, o którym zapomniałam wspomnieć wcześniej. Jest przeuroczy.

Punkty dodatkowe:
+ Za dopasowane do siebie favikonę i kursor
+ Za element tajemnicy

Podsumowanie
To była świetna przygoda, czytać Twojego bloga. Powróciłam do czasów, kiedy czytałam opowiadania Potterowskie niemalże nałogowo. Dobrze było to sobie przypomnieć.
Otrzymałaś 76 punktów, co na obecną chwilę oznacza ocenę celującą. Może to jednak ulec zmianie, gdyż coś mi się nie zgadza w rubryce treść. Gratuluję
Pozdrawiam serdecznie 

poniedziałek, 1 października 2012

Sto lat! - posumowanie roku i września

Dokładnie rok i dzień temu założyłam pierwszą onetową wersję Legitur Magis - wtedy jeszcze Przeczytaj. Od tamtej pory sporo się zmieniło na ocenialni. Wiele osób się przez nią przewinęło, wiele poprawek i nowych pomysłów padło od oceniających.
Przez ten rok na ocenialni gościło 13 oceniających
Folle
Nastrinola
Joanka
Chika
Lenna
Polly
Platine
MR
Melancholia
Kobra_Kid
Bonnie
eL.
Chat Noir
 - trochę pechowa liczba, teraz natomiast zespół Legitur Magis tworzą trzy oceniające.
Przez dwanaście miesięcy opublikowałyśmy 101 wpisów, w tym 67 ocen i 34 odmowy.

W minionym miesiącu bilans przedstawia się następująco;

Platine
Oceny: 2
Odmowy: 1

MR
Oceny: 0
Odmowy: 0

Nastrinola
Oceny: 1
Odmowy: 1

Czyli razem 3 oceny i jedna odmowa. Wrzesień ciężkim miesiącem, a jakże. Myślę, że październik, jako ten jubileuszowy będzie zdecydowanie lepszy!

Zakładając ocenialnię, miałam nadzieję, że nie będzie to kolejna, nudna i powierzchowna strona, gdzie oceniający popełniają więcej błędów niż osoby zgłaszające się. Czy mi się udało? Myślę, że z pomocą wszystkich wymienionych wcześniej dziewczyn - jak najbardziej.
Nawet nie mam pojęcia kiedy zleciał ten rok, bo mam wrażenie, że blog zakładam miesiąc, może dwa miesiące temu. Sam pomysł zrodził się w mojej głowie długo wcześniej, ale zanim się za to zabrałam, chciałam spróbować swoich sił jako zwykła oceniająca. Okazało się, że albo trafiłam na złą ocenialnię, albo to po prostu nie dla mnie. Nie mogłam znieść niekompetencji innych osób i braku reakcji na krzywdzenie autorów ocenianych blogów. Miałam marzenie - nadal je mam - by pomagać innym, ale nie przez wywyższanie siebie jako oceniającej, tylko przez życzliwą Ciocię Dobra Rada. A że nie jestem typem osoby, która porzuca raz zaczętą rzecz, tak Legitur Magis trwa i trwać będzie.
Chciałabym podziękować dwóm oceniającym, które są tutaj właściwie od początku - Platine, która przywitała się z Przeczytaj jeszcze w październiku 2011 oraz MR, która dołączyła pół miesiąca później. Reszta oceniających wykruszyła się - odchodziła po miesiącu, dwóch, sześciu. Te dziewczyny są tu od początku i w dużym stopniu przyczyniły się do tego, jak obecnie wygląda ta ocenialnia. To naprawdę wspaniałe uczucie wiedzieć, że ma się w załodze osoby, na których zawsze można polegać!
Zarzucono mi kiedyś - myślę, że niesłusznie - iż, wtedy jeszcze Przeczytaj, to jeden z tych blogów, które po dwóch-trzech miesiącach zakończą swoją działalność. Nie przeczę - powstał on w czasie wielkiego wysypu ocenialni, które po krótkim czasie znikały bez wieści. Cieszę się, że udowodniłam, iż osoby myślące o nas jako o kolejnej ocenialni bez przyszłości, myliły się.
Przez ten rok udało nam się stworzyć tutaj coś więcej niż tylko burą ocenialnię , ale także miejsce pogodne i przyjazne. Nie tylko dla nas - oceniających, ale też dla odwiedzających. Nigdy nie zdarzyło się, aby wywiązała się kłótnia, która nadszarpnęłaby naszą opinię Legitur Magis, a przecież nie raz się tak zdarzało na innych blogach. Dlatego dumna jestem, że zawsze udawało nam się przyjaźnie dogadać z innymi.

Chciałabym jeszcze raz podziękować dziewczynom i osobom, które się do nas zgłosiły - za zaufanie, za wytrwałość, za to, że tutaj są i razem tworzą ten blog! Toastu niestety wznieść nie możemy - nie wypada oceniającej pojawiać się na kacu :>

/Nastrinola